Mój Bóg jak drżący słowik w garści,
A nie ogarną Go wszechświaty;
Oddechem gasi gwiazdozbiory,
A drży w oddechu mym jak kwiaty.
Mój Bóg wykuwa słowem wieki,
A chwila rani Go jak mieczem;
Mój Bóg straszliwy i daleki,
A bliski jak płaczące dziecię.
Mój Bóg depczący z wzgardą trony,
A kłosom zstępujący z drogi ─
Jak groźny sędzia przeraźliwy,
Jak żebrak smutny i ubogi.
Mój Bóg nade mną ciągle stoi
Jak cień, jedyny mój towarzysz ─
Czuję za sobą Jego kroki
I złotą glorię Jego twarzy.
I teraz oto spoza pleców
Na dłonie moje wciąż spogląda ─
I jak syn błaga mnie o serce
I jak Pan serca mego żąda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz